- Pospiesz się!
Lutia gnała przez ośnieżone wąwozy. Na jej włosach pojawiły się okruchy lodu. Płatki śniegu zdawały się ciąć jej skórę, pozostawiając po sobie niemiłosierne pieczenie. Wichura uderzyła z wielką siłą, wytrącając z równowagi stąpającą po kruchym ludzie elfkę. Przegryzła siną wargę i zmrużyła oczy, starając się iść przed siebie.
Mijały następne godziny. Ostre wierzchołki gór zastąpiły łagodne zbocza. Lekki podmuch zimnego wiatru wwiercał się w jej nozdrza. Wciągnęła powietrze, czując w klatce piersiowej ustępujący ból.
- Za niedługo dotrzemy.
Lutia rzuciła rozmówczyni pogardliwe spojrzenie. Wspominała odbytą dziś rano rozmowę, nie dowierzając własnej lekkomyślności.
- Możemy porozmawiać?
Dalijka uniosła wzrok znad grubej księgi.
- Niekoniecznie.
Kasandra podeszła do niej, wyrywając lekturę z jej dłoni.
- Wybacz. My MUSIMY porozmawiać.
Odłożyła zdobycz na półkę i usiadła naprzeciwko jasnowłosej. Lutia założyła nogę na nogę, skrzyżowała ramiona i uniosła brew.
Ciemnowłosa spojrzała jej prosto w oczy.
- Obiecałaś nam pomóc, pamiętasz?
Lutia zmarszczyła czoło. Pomóc? Ona? W czym? Przecież nic takiego nie obiecywała!
Kasandra ciągnęła dalej.
- Szczelina na niebie... Wyłom... Jest coraz gorzej. Staje się większy. Potężniejszy.- Przerwała. Zwróciła się do okna i w skupieniu przyglądała się zielonej otoczce. Schowała twarz w dłoniach i odetchnęła głęboko. Po chwili odwróciła się. - Gdy zamknęłaś tamtą szczelinę... Zrobiłaś to z taką prostotą. Lutio, wyłom jest podobną materią. To wszystko rodzi z...
- O czym ty mówisz? Czego ode mnie chcesz?
Poszukiwaczka przysiadła na drewnianej podłodze. Prawą rękę podparła na kolanie, wykonując dłonią gesty w powietrzu.
- Chcę, abyś zamknęła Wyłom. A przynajmniej spróbowała.
Szkielet Smoka Panda Graphics